jej domyślić, że kto inny właśnie stracił równowagę. Rzeczywiście - rower Konrada leżał w kałuży, jak konający rumak, przebierając niemrawo kołami, sam zaś jeździec klęczał w błocie, wściekły i obolały, powstrzymując się wyraźnie od okrzyku: "Poczekajcie!"<br>- Poczekajmy! - zawołała więc Aurelia, żałując bardzo biednego chłopca, ale Gburek chyba nie słyszał. Nagle przycisnął mocniej pedały; zjeżdżali z górki piaszczystą drogą wiodącą pomiędzy szeregami drzew orzechowych.<br>Znów wypadli na otwarte pola, pokrywające łagodne wzgórza morenowe, z jednej strony zamknięte ciemną ścianą lasu bukowego. Zieleń młodych zbóż, aż niebieskawa w swej świeżości, upstrzona była gęsto szkarłatnymi plamkami maków, jak u Moneta.<br><br><page nr=117><br>Powietrze pachniało świeżo i zielono