Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
siano aż na skraj łąki, gdzie nie było nikogo.

- Posiedźmy tutaj... Posłuchajmy, co w trawie piszczy.

Usiedliśmy pod stogiem ukryci przed wzrokiem kosiarzy.

- Patrz, mrówka! To jest na pewno królowa. Ma koronę na głowie... Nie widzę tylko, czy korona wysadzana jest brylantami... Ty masz lepszy wzrok... Przyjrzyj się...

Przyjrżałem się mrówce i powiedziałem z powagą:

- Widzę w koronie szmaragdy... Siedem szmaragdów... A na nogach złote pantofelki...

Kazia nagle krzyknęła.

- Co się stało?

- Coś mnie ugryzło... Pewnie komar... Och, jak piecze... Pośliń... Tu, na szyi...

Koniuszkiem języka polizałem ukąszone miejsce. Poczułem zapach włosów i rozgrzanego ciała. Nie mogąc zapanować nad sobą pocałowałem
siano aż na skraj łąki, gdzie nie było nikogo.<br><br>- Posiedźmy tutaj... Posłuchajmy, co w trawie piszczy.<br><br>Usiedliśmy pod stogiem ukryci przed wzrokiem kosiarzy.<br><br>- Patrz, mrówka! To jest na pewno królowa. Ma koronę na głowie... Nie widzę tylko, czy korona wysadzana jest brylantami... Ty masz lepszy wzrok... Przyjrzyj się...<br><br>Przyjrżałem się mrówce i powiedziałem z powagą:<br><br>- Widzę w koronie szmaragdy... Siedem szmaragdów... A na nogach złote pantofelki...<br><br>Kazia nagle krzyknęła.<br><br>- Co się stało?<br><br>- Coś mnie ugryzło... Pewnie komar... Och, jak piecze... Pośliń... Tu, na szyi...<br><br>Koniuszkiem języka polizałem ukąszone miejsce. Poczułem zapach włosów i rozgrzanego ciała. Nie mogąc zapanować nad sobą pocałowałem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego