Zamknij oczy, to zobaczysz, łąka wielka jak Lower East Side, dookoła tylko potężne żujące paszczęki, czułki się prężą, portorykańskie chevrolety suną jak chrząszcze, fruną z torbami mali Chińczycy ze Spring Street... I gdybyś umiała, tobyś usłyszała to wszystko, co ja słyszałam, najrozmaitsze ultradźwięki, chrupanie, sapnięcia, bo to drapieżna łąka - kwiatki-muchołapki, grzyby, pająki pod liśćmi. Ale ładnie tu, ładnie, chociaż trochę strach.<br>- I co ten twój Kronholtz? W domku? Powiedział ci chociaż dzień dobry? <br>Nie. Tylko wysapał: - Nawzajem... - i z dłońmi jak przyspawanymi do skroni opadł na poduszkę. Leżał i szeptał, żeby go od razu dobić. Ciekawe, bo sama nie czułam