pożółkłą,<br>bezczelną klamką.<br> Pan Osiełek był zrozpaczony i płakał. Po kwadransie płaczu drzwi<br>wreszcie otworzyły się i Porfirion ujrzał czarne, wąziutkie, podobne do<br>grubej laski plecy astrologa Wulkana.<br> Astrolog stał przy oknie, odwrócony ku Osiełkowi tyłem, i z<br>niesłychanym zajęciem śledził przechadzkę wielkiej muchy, brzęczącej na<br>szybie; było to obrzydliwe muszysko, jedno z tych, które chłopcy<br>zabijają ze specjalną przyjemnością. Osiełek stanął na progu i kładąc<br>rękę na sercu:<br> - Jestem śliczny Pan Porfirion Osiełek false Hilarion Gaff,<br>pragnąłbym poświęcić się brzuchomówstwu.<br> Tu astrolog Wulkan rozgniótł złotawy odwłok muchy, zakołysał się,<br>zachybotał i podskoczył ku przybyłemu.<br> Ubrany był w zieloną dalmatykę, na