Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Pokolenie
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1951
robotników zdążających do fabryk na Woli, przyciskając łokciem zrolowany worek na wióry, w który owinął obiadowy chleb.
Łowił uchem dźwięczący donośnie stukot własnych drewnianych sandałów, bijących we flizy chodnika.
Ramiona miał lekkie. Myślał: "da się żyć... da się żyć...'
IV
Stacho oddał matce tygodniówkę.
- Zarabiasz teraz nieco mniej niż w mydlarni. Nie masz napiwków. Ale za to jest ubezpieczalnia, więc lekarstwo nie kosztuje, no i jest opał za darmo. Jedno w drugie wchodzi.
Gdybyś nie palił... co tam, i tak wystarczy tylko na kartofle i chleb. Była bieda, jest jeszcze gorzej. Będziesz miał zawód, będzie ci lżej. Nie to, co ojciec
robotników zdążających do fabryk na Woli, przyciskając łokciem zrolowany worek na wióry, w który owinął obiadowy chleb.<br>Łowił uchem dźwięczący donośnie stukot własnych drewnianych sandałów, bijących we flizy chodnika.<br>Ramiona miał lekkie. Myślał: "da się żyć... da się żyć...'<br>IV<br>Stacho oddał matce tygodniówkę.<br>- Zarabiasz teraz nieco mniej niż w mydlarni. Nie masz napiwków. Ale za to jest ubezpieczalnia, więc lekarstwo nie kosztuje, no i jest opał za darmo. Jedno w drugie wchodzi.<br>Gdybyś nie palił... co tam, i tak wystarczy tylko na kartofle i chleb. Była bieda, jest jeszcze gorzej. Będziesz miał zawód, będzie ci lżej. Nie to, co ojciec
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego