Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
mną, to rozbiję ci łeb.
- Ja wiem.
- Wracaj do domu. Nie pożałujesz tego. No? Ferdzia milczał.
- Dobrze? Zamyśl jakieś życzenie. Już zamyśliłeś?
- Mh.
- Teraz poboż się, że nie przeczytasz, co napisałem na drzewie, to życzenie się spełni. Ferdzia westchnął i powiedział:
- Jak Boga Najwyższego kocham.
- Pamiętaj. Polek kopnął go niemocno na pożegnanie i skoczył szybko pomiędzy mokre od wieczornej rosy krzaki leszczyny. Zbiegł w dół ku białej łące, skrył się w oparach. Bulgocące bagno było przenikliwie zimne. Spękane nogi zamokły już, poczęły piec jakby nakłuwane tysiącem igieł. Prawie po omacku szedł w stronę Puszkarni przez tę mgłę nocną, jak po dnie
mną, to rozbiję ci łeb.<br>- Ja wiem.<br>- Wracaj do domu. Nie pożałujesz tego. No? Ferdzia milczał.<br>- Dobrze? Zamyśl jakieś życzenie. Już zamyśliłeś?<br>- Mh.<br>- Teraz poboż się, że nie przeczytasz, co napisałem na drzewie, to życzenie się spełni. Ferdzia westchnął i powiedział:<br>- Jak Boga Najwyższego kocham.<br>- Pamiętaj. Polek kopnął go niemocno na pożegnanie i skoczył szybko pomiędzy mokre od wieczornej rosy krzaki leszczyny. Zbiegł w dół ku białej łące, skrył się w oparach. Bulgocące bagno było przenikliwie zimne. Spękane nogi zamokły już, poczęły piec jakby nakłuwane tysiącem igieł. Prawie po omacku szedł w stronę Puszkarni przez tę mgłę nocną, jak po dnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego