od tego widnokręgu i ja czegoś<br>oczekiwał. Pozwalało mi to przynajmniej nie słyszeć tych wszystkich<br>wrzasków, nawoływań, pisków, śmiechów, unoszących się nad plażą, ani<br>też nie odczuwać gęstości ludzkich ciał cisnących się jedno przy drugim<br>jakby do jakiegoś ogromnego wodopoju.<br> Paweł na szczęście baraszkował z dziećmi tuż przy samej wodzie na<br>wprost mnie, tak że miałem go cały czas na widoku. Zresztą starał się,<br>jak mu przykazałem, nie zanurzać głębiej niż do pół łydek, a gdy woda<br>podchodziła mu do kolan i wyżej, z piskiem przed nią uciekał do mnie,<br>okrzykami pełnymi podniecenia zapewniając, że nie wchodzi głębiej, niż<br>mu pozwoliłem:<br> - Tatuś