zamknąć drzwi.<br>MILENA: Pozdrów Kajkę.<br>Dłoń z kluczykiem nieruchomieje.<br>MICHAŁ: Mileno, znowu zaczynasz?<br>MILENA: Nie rozumiem, wracasz do niej, to chyba możesz przekazać pozdrowienia.<br>Chowa kluczyki.<br>MICHAŁ: Chcesz, żebym został?<br>MILENA: Po co? Jaka różnica, o której wyjdziesz?<br>O'Brien wysiada z samochodu.<br>MICHAŁ: Przecież wiesz, że nie mogę z dnia na dzień się rozwieść!<br>MILENA: Jasne, tyle was przecież łączy: dzieci, majątek... Jedź już, bez sensu taka rozmowa na ulicy.<br>MICHAŁ: Czasem myślę, że lubisz przykre rozmowy.<br>Stoi zgnębiony, bębniąc dłonią w dach auta; Milena przysuwa się, wyciąga papierosa, on podaje jej ogień.<br>MILENA: Mick, chciałeś, żebym przyjechała, choć wiedziałeś, że będę