Typ tekstu: Książka
Autor: Dymny Wiesław
Tytuł: Opowiadania zwykłe
Rok wydania: 1997
Rok powstania: 1963
minuty jechali w górę
"gazikiem", z trudem przepychając się przez sypki śnieg. Kiedy zaczęło
świtać, byli prawie na miejscu. To znaczy tam, gdzie "gazik" mógł
dojechać. W milczeniu wysiedli i ze Starym zagłębili się w las. Było
ich czterech. Stary, Dyżurny i dwóch jeszcze. Po godzinie ciężkiego
marszu znaleźli się na grzbiecie góry. Las był za nimi i przed nimi w
dole. Tam gdzieś siedział dezerter. Stary odsapnął na górze i począł
się zsuwać w dół do lasu. Oni za nim. Zatrzymali się koło kamieniołomu.
Nad jego pionową ścianą, co spadała dwudziestometrowym pionem w dół,
prosto w stary las i skały, jak
minuty jechali w górę<br>"gazikiem", z trudem przepychając się przez sypki śnieg. Kiedy zaczęło<br>świtać, byli prawie na miejscu. To znaczy tam, gdzie "gazik" mógł<br>dojechać. W milczeniu wysiedli i ze Starym zagłębili się w las. Było<br>ich czterech. Stary, Dyżurny i dwóch jeszcze. Po godzinie ciężkiego<br>marszu znaleźli się na grzbiecie góry. Las był za nimi i przed nimi w<br>dole. Tam gdzieś siedział dezerter. Stary odsapnął na górze i począł<br>się zsuwać w dół do lasu. Oni za nim. Zatrzymali się koło kamieniołomu.<br>Nad jego pionową ścianą, co spadała dwudziestometrowym pionem w dół,<br>prosto w stary las i skały, jak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego