lub Sukiennicza. Wkrótce znaleźli się na placyku, nad którym górowała wieża kościelna. Przez placyk - dało się to widzieć i czuć - niedawno przeganiano bydło. <br>- Popatrz jeno - rzekł Szarlej, zatrzymując się. - Kościół, karczma, bordel, a w środku między nimi kupa gówna. Oto parabola ludzkiego żywota. <br>- A podobno - Reynevan nie uśmiechnął się nawet - na trzeźwo nie filozofujesz. <br>- Po długim okresie abstynencji - Szarlej skierował nieomylne kroki w zaułek, w stronę lady zastawionej antałkami i kuflami - upaja mnie sama jeno woń dobrego piwa. Hej, dobry człeku! Białe strzegomskie poproszę! Z piwnicy! Zechciej zapłacić, chłopcze, albowiem, jak powiada Pismo, argentum et aurum non est mihi. <br>Reynevan parsknął, ale