Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
strażników tysiącletniego cesarstwa, że się tak górnolotnie wyrażę.
A Hansowi prostokąt listu ojcowego zawirował przed oczami. Śniadanie podchodzi mu do ust. "Casanowa dziadowski, Zofii podróż obiecuje. Bawi go brutalność smolucha z garażu. On taki sam".
Polak udaje, że nie patrzy. "Zamyślił się belfer".
- Panie docencie, pan przyjdzie dziś na wieczorne nabożeństwo?
- Chyba tak, a pan?
- Ja... ja raczej nie, bo teraz idę na spektakl dla nastolatków. Odwalę doroczny obowiązek grzesznika... A ta dzieciarnia to ubaw na sto trzy; z biblijnej mordowni, z przybijania tępymi gwoźdźmi do krzyża... wyszła disnejowska pląsanina wokół kolorowych papierów. Opiszę to grzecznie... te chałturę poczciwej Zofii... religijną
strażników tysiącletniego cesarstwa, że się tak górnolotnie wyrażę. <br>A Hansowi prostokąt listu ojcowego zawirował przed oczami. Śniadanie podchodzi mu do ust. "Casanowa dziadowski, Zofii podróż obiecuje. Bawi go brutalność smolucha z garażu. On taki sam". <br>Polak udaje, że nie patrzy. "Zamyślił się belfer". <br>- Panie docencie, pan przyjdzie dziś na wieczorne nabożeństwo? <br>- Chyba tak, a pan? <br>- Ja... ja raczej nie, bo teraz idę na spektakl dla nastolatków. Odwalę doroczny obowiązek grzesznika... A ta dzieciarnia to ubaw na sto trzy; z biblijnej mordowni, z przybijania tępymi gwoźdźmi do krzyża... wyszła disnejowska pląsanina wokół kolorowych papierów. Opiszę to grzecznie... te chałturę poczciwej Zofii... religijną
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego