Dziennika Polskiego". Mieszkał w skromnym pokoju, zapełnionym meblami, które pozostały w spadku po Niemcach, gdy miał jakąś większą gotówkę, przepuszczał ją w okamgnieniu, szastając pieniędzmi, kupując prezenty, jeśli mu nagle przyszło do głowy kogoś obdarować, pił i stawiał każdemu, kto mu się nawinął pod rękę, życie erotyczne także musiało mu nadszarpnąć kieszeń, w dodatku opłacał sekretarza - w sumie nie żyło mu się łatwo. Podpierał się stale pożyczkami, które zresztą skrupulatnie zwracał w oznaczonym terminie. Był jednym z najdziwaczniejszych ludzi, jakich znałem. Urokliwy, niezwykle dowcipny, dla przyjaciół serdeczny, uprzedzająco grzeczny, a jednocześnie niezrównoważony i kłopotliwy, gdy nagle z byle jakiego powodu obrażał