nawet krótkiego osamotnienia i przyłączyły się obie do Albina, a Felek ze mną,<br>i oni się całowali, i my, i musiałam wspinać się na palce, by sięgnąć jego ust,<br>i nie pamiętam, jak się to skończyło, ale gdy się obudziłem, Hermie nie było, nie było też Suzie i Duddie, leżałem nagi w łóżku, przykryty samym tylko prześcieradłem, i słyszałem głos Felka, który szeptał przez sen:<br>- I love you, Hermie... I love you very much...<br>Kallipygos<br>Nasz opiekun, pan Henryk Hadała, podczas kolacji w kantynie Domu Czerwonego Krzyża w Bagdadzie wspomniał, że nie wiadomo gdzie przyjdzie nam spędzić tegoroczną Wigilię i święta