i obracający się w kręgu ludzi, którym śniły się po nocach wspinaczki w granitowej ścianie i szusy oraz "telemarki" na grani Czerwonych Wierchów. Stanisław Zdyb żył w czasach, kiedy prawie każde wyjście w góry, a już zwłaszcza zimowe, było "pierwsze", kiedy nie było kolejki na Kasprowy Wierch i szło się nań pełne trzy godziny z Kuźnic, na nartach z fokami podklejonymi pod ślizgi. Należał także do założycieli TOPR, pamiętał pierwsze wyprawy, takie jak po Aldonę Szystowską na Czerwone Wierchy, tragiczną, ale zarazem piękną śmierć króla przewodników tatrzańskich, Klemensa Bachledy w czasie wyprawy po Szulakiewicza i zwózki ludzi do Kotła Goryczkowego. Można