ale nie chcieli ze mną mówić. Odsuwali się, udawali, że mnie nie widzą. W końcu doktor Reiter powiedział, że widział go na policji. Czy można mu podać coś do jedzenia? - zapytałam. Ach, jemu tam nic nie trzeba, powiedział doktor Reiter. A co on tam robi, na policji? - spytałam. On im naprawia rowery, powiedział doktor Reiter, on jest zwinny, nie ma co się o niego martwić...<br><br>Wspięłam się na strych, skuliłam się. Śnił mi się nasz dom - rodzice, Iziaszek, wszyscy, za którymi tęskniłam. Chciałam, żeby ten sen trwał jak najdłużej, ale zbudził mnie czyjś krzyk. Zerwałam się, wyjrzałam na podwórze, ale nic