składają raporty; o tych wszystkich zatem posłów, którym Berkeleye zapewniały natychmiastową audiencję na dworze Umysłu oraz szlachetny tytuł: idei.<br> Prof. Mmaa jednak nic sobie nie robił z tego szlachetnego tytułu, uważał ich wszystkich po prostu za tzw. <hi rend="spaced">fizykalne bodźce</> i oparłszy się na szeroko rozstawionych przednich nogach i wyciągnąwszy głowę naprzód, udzielił im łaskawego przyjęcia, aby na podstawie reakcji fizyko-chemicznych, jakich dokonywały w czułkach jego zmysłów, wytworzyć w sobie to, co można by nazwać ideą tego, co tylekroć konwencjonalnie i nie myśląc nazywał ,,Szanownym Państwem".<br> Szanowni państwo mieli podbite antenki, szanowni państwo mieli zwichnięte nóżki, szanowni państwo mieli posiniaczone <orig>thoraxiki