Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Krajewski
Tytuł: Koniec świata w Breslau
Rok: 2003
i opadł na siedzenie, omal nie miażdżąc jakiejś kruchej ludzkiej istoty.
- Szanowny pan raczy wybaczyć, tak szybko pan wsiadł, że nie zdążyłem szanownego pana poinformować, że już mam pasażera. Ja jestem fiakier Bombosch, a to moja córka Rosemarie. Ten kurs jest ostatni i zaraz jedziemy do domu - fiakier jowialnie podkręcał napuszone wąsy. - Jest tak mała, że szanownemu panu na pewno nie będzie za ciasno. To jeszcze takie młode...
Mock spojrzał na trójkątną twarz towarzyszki podróży. Wielkie, naiwne oczy, toczek z woalką i płaszczyk. Dziewczyna mogła liczyć osiemnaście lat, miała szczupłe, sine od zimna dłonie i dziurawe, podzelowane buty. Wszystko to Mock
i opadł na siedzenie, omal nie miażdżąc jakiejś kruchej ludzkiej istoty.<br>- Szanowny pan raczy wybaczyć, tak szybko pan wsiadł, że nie zdążyłem szanownego pana poinformować, że już mam pasażera. Ja jestem fiakier Bombosch, a to moja córka Rosemarie. Ten kurs jest ostatni i zaraz jedziemy do domu - fiakier jowialnie podkręcał napuszone wąsy. - Jest tak mała, że szanownemu panu na pewno nie będzie za ciasno. To jeszcze takie młode...<br>Mock spojrzał na trójkątną twarz towarzyszki podróży. Wielkie, naiwne oczy, toczek z woalką i płaszczyk. Dziewczyna mogła liczyć osiemnaście lat, miała szczupłe, sine od zimna dłonie i dziurawe, podzelowane buty. Wszystko to Mock
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego