jak się okazało,<br>doświadczonych kurierów. Gdy się ściemniło, pięciu "milionerów"<br>ruszyło w drogę. Zaraz za miastem przypięli deski i skierowali<br>się do pobliskiego lasu. Prowadzili dwaj nieznajomi, którzy<br>znali tę trasę bardzo dobrze. Maszerowali wolno, lecz pewnie.<br>Noc była jasna, świecił księżyc, leżał stwardniały śnieg, więc nie<br>zapadali się na nartach i było im lżej poruszać się. Granicę<br>węgiersko-słowacką przeszli niepostrzeżenie.<br> Po północy znaleźli się w słowackiej wsi Bogdanówka,<br>gdzie Olek i Stanisław zatrzymywali się zawsze u zaufanego<br>Słowaka. Również tym razem przyjął ich serdecznie. Natychmiast<br>szczelnie zasłonili okna, następnie obudził żonę, która<br>szybko usmażyła jajecznicę z kilkunastu jaj, podała