zgromadzonych pod sceną ludzi. A rozgrzał ich do tego stopnia, że Perverted Monks zostali wywołani na scenę.<br><br>Nie kazali na siebie długo czekać i efektownym wejściem (przy akompaniamencie intra z ich debiutanckiego, maksymalnie słabego jak dla mnie krążka) rozpoczęli swój występ. Pierwsze co mnie powaliło to bity na których Panowie nawijają. Po przesłuchaniu ich materiału spodziewałem się "&lt;orig&gt;cykaczy&lt;/&gt;", ale przez myśli mi nawet nie przeszło, że Afu nawijać będzie pod bit nowego singla Usher'a. Czułem się jak na koncercie jakiejś Gangsta Boo, gdzie słowo "bounce" nabiera specyficznego dla siebie znaczenia. Fanem takich klimatów nigdy nie byłem, nie jestem i jak na