trybie egzaminacyjnym. Teraz, dzięki protekcji i listom polecającym, przyjmowane są z "ważnych powodów społecznych". Listy przyjętych z odwołania Uniwersytet Gdański utajnił (chociaż w myśl przepisów cała procedura egzaminu powinna być jawna), co podgrzało tylko emocje. Ale oprócz słusznego oburzenia, piętnującego uniwersytecki nepotyzm, można było usłyszeć i inne głosy. To żaden nepotyzm, tylko naturalny branżowy przywilej. Swoje przywileje ma górnik czy hutnik, dlaczego ma ich nie mieć nauczyciel akademicki.<br><br>- Ci, co tak pomstują, niech sami uderzą się we własne piersi - mówi jeden z profesorów. - Prawie każdemu zdarzyło się, że choć raz w komisji egzaminacyjnej przepchnął jakiegoś znajomego. Powiem cynicznie: to, że córka