Hakim</> cię wesprze, choć sam ledwo chodzi.<br>Taka była dobra w tym zatroskanym pochyleniu głowy nad jego losem, taka miła, niezwyczajna, do nikogo niepodobna, sama swoja w każdym calu, nawet z wymową jakąś inną, przydechową: hoć, hodzi...<br>- Już?<br>Pyszną grzywką trząsnęła przecząco na nie, że może jeszcze! Wargi trochę napuchłe, niby oparzone, nabrzmiewały śmiechem i czerwienią, ale tęczówki jak orzech polerowany grały tym samym wilgotnym, czystym blaskiem - oczy wcale nie głupie, wiedzące.<br>- Klituś-bajduś - ozwał się Szczęsny obejmując jej ramię. - Bujaj wuja, Magduś, ale co się tobie za kabałę należy, to dostaniesz. Ile się należy?<br>Wparła się dłońmi w jego pierś