bo panienki szły spiesznie w stronę ołtarza, zbudowanego na skrzyżowaniu alej otaczającego piętnastkę ogrodu, gdzie co drugą niedzielę nasz katecheta ksiądz Franciszek Tomasik odprawiał mszę świętą, do której tym razem służyliśmy nie my, chłopcy, ale nasze koleżanki z dawnej dwójki, nauczone przez siostry urszulanki łacińskiej ministrantury,<br>a nam ta konkurencja nic a nic nie przeszkadzała, msze odprawiano raz tu, raz tam, bardzo często, chcąc nas świętym kręgiem religijnych obrzędów (bo i po południu uczestniczyliśmy w nabożeństwach) oddzielić od grzechu, który czyhał wokół i w nas samych, gotowych mu ulec, chłopcy więc mieli mnóstwo zajęć, a tak częste powtarzanie responsów sprawiło, że obudzeni w