się na szczyty drzew. Znalazł <br>dojrzały owoc kalong, zdjął z niego łupinę i zaczął <br>jeść, ale gdy tylko zaspokoił pierwszy głód, <br>głowa opadła mu na ramię i zasnął.<br><br>Ocknął się przed świtem, ciemności były jeszcze <br>zupełne. Pomyślał, że trzeba ruszyć dalej, nie <br>mógł jednak przezwyciężyć senności. Palcami <br>trafił na wilgotny, nie dojedzony owoc. Oprzytomniał nieco, <br>zatopił w nim zęby. Senność odpłynęła. <br>Długo opuszczał się z gałęzi na gałąź, <br>a kiedy stanął na ziemi, podniósł wzrok na gwiazdy <br>i odnalazł znów kierunek, gdzie leżały góry.<br><br>O pierwszym brzasku usłyszał szmer strumienia, wkrótce <br>mógł już dojrzeć ciemne pasmo wody. Po obu jej stronach