ruchu stracił równowagę i, chcąc nie chcąc, musiał zeskoczyć w sam środek kałuży i przebiec kilka kroków, wymachując ramionami jak ptaszek, który się zrywa do lotu.<br>Wbrew wszelkiej przyzwoitości dziewczynka na podmurówce aż przysiadła ze śmiechu, a po drugiej stronie rzeki zawtórował jej Hubert, cudem utrzymujący równowagę na balustradzie. <br>Jegomość nie posiadał się z oburzenia. <br>- To to tak, poczekaj! - ryczał. - Cóż to! Czy już obywatel wolny nie ma prawa mieć dziury w murze? To dla twojej głupiej cebuli będziesz mi, bębnie jeden, zalewać róże! Odpowiesz mi za to. Już ja urządzę twego ojca, mądralę. Nie ma to pieniędzy na postawienie nędznego płotu, a