Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
Zostawały mu najgorsze zabawki, zdekompletowane klocki, a przy "chodził lisek koło drogi" nikt nie podrzucał chusteczki!... Siedział więc odtrącony, dzierżąc przeklętą palmę pierwszeństwa o wątpliwym zapachu. Później, w tak zwanym dorosłym życiu, wielokrotnie doświadczał identycznego wstydu - robił pod siebie duchowo. I żadnym pocieszeniem był fakt, że inni robili pod siebie nie rzadziej niż on. Bo to Zygmunt, nikt inny, widział panią ze szlauchem... Panią o stalowych łydkach, z petem w uszminkowanych ustach!...
Zygmunt srający pod siebie.
Po takim wystawaniu w oknie to tylko rozciągnięty czarny sweter, podcięte łapy i micha z wodą! Grzązł po uszy w egzystencjalnych klimatach. Poddawał się. Ten stan
Zostawały mu najgorsze zabawki, zdekompletowane klocki, a przy "chodził lisek koło drogi" nikt nie podrzucał chusteczki!... Siedział więc odtrącony, dzierżąc przeklętą palmę pierwszeństwa o wątpliwym zapachu. Później, w tak zwanym dorosłym życiu, wielokrotnie doświadczał identycznego wstydu - robił pod siebie duchowo. I żadnym pocieszeniem był fakt, że inni robili pod siebie nie rzadziej niż on. Bo to Zygmunt, nikt inny, widział panią ze szlauchem... Panią o stalowych łydkach, z petem w uszminkowanych ustach!...<br>Zygmunt srający pod siebie.<br>Po takim wystawaniu w oknie to tylko rozciągnięty czarny sweter, podcięte łapy i micha z wodą! Grzązł po uszy w egzystencjalnych klimatach. Poddawał się. Ten stan
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego