Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 37
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
na nartach, ale była bardzo ciężka, więc wciągnął ją na skałę, tam zostawił i pospieszył do schroniska po tobogan używany do transportu kontuzjowanych narciarzy. Wracając już z daleka widział pustą półkę skalną.
- Ki diasi - pomyślał - koza ożyła?
Sprawa wyjaśniła się, gdy dotarł na miejsce. Z pobliskiej turni prowadził świeży trop niedźwiedzi prosto do "jego" kozicy, a następnie wracał zboczem w stronę szczytu. Albo go niedźwiedź obserwował i kiedy położył kozicę, dobrał się do niej czym prędzej, gdy pojechał po tobogan, albo też przechodził tamtędy przypadkowo, chwycił w nozdrza zapach padłej kozicy i trafił do niej akurat w chwili, kiedy Andrzej był
na nartach, ale była bardzo ciężka, więc wciągnął ją na skałę, tam zostawił i pospieszył do schroniska po tobogan używany do transportu kontuzjowanych narciarzy. Wracając już z daleka widział pustą półkę skalną.<br>- &lt;dialect&gt;Ki diasi&lt;/&gt; - pomyślał - koza ożyła?<br>Sprawa wyjaśniła się, gdy dotarł na miejsce. Z pobliskiej turni prowadził świeży trop niedźwiedzi prosto do "jego" kozicy, a następnie wracał zboczem w stronę szczytu. Albo go niedźwiedź obserwował i kiedy położył kozicę, dobrał się do niej czym prędzej, gdy pojechał po tobogan, albo też przechodził tamtędy przypadkowo, chwycił w nozdrza zapach &lt;orig&gt;padłej&lt;/&gt; kozicy i trafił do niej akurat w chwili, kiedy Andrzej był
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego