Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
milcząco zjadają śniadanie. Wildermayer bezwzględnie schudł i zmizerniał. Biedny. Jakżesz świetnie musiał wyglądać kiedyś na Podolu. Nosił pewnie długie buty i chodził w pole. Jakoś się zasmęcił, zapatrzył w kubek księdza Clnonta i wygląda jak mały chłopiec, którego wróżka nagłym dotknięciem laski czarodziejskiej zmieniła w staruszka za to, że był niegrzeczny dla swojego dziadka. Vilbert siedzi prosto, z łokciami przy sobie, ma wyraz twarzy obowiązkowego ucznia i żując chleb robi dzióbek. Gdy patrzę teraz na niego, budzi się we mnie przekonanie, że on nie miał nigdy matki. Nie zaznał nigdy matczynej czułości ani troski. Nigdy nie dostaje listów od rodziny. Łzy
milcząco zjadają śniadanie. Wildermayer bezwzględnie schudł i zmizerniał. Biedny. Jakżesz świetnie musiał wyglądać kiedyś na Podolu. Nosił pewnie długie buty i chodził w pole. Jakoś się zasmęcił, zapatrzył w kubek księdza Clnonta i wygląda jak mały chłopiec, którego wróżka nagłym dotknięciem laski czarodziejskiej zmieniła w staruszka za to, że był niegrzeczny dla swojego dziadka. Vilbert siedzi prosto, z łokciami przy sobie, ma wyraz twarzy obowiązkowego ucznia i żując chleb robi dzióbek. Gdy patrzę teraz na niego, budzi się we mnie przekonanie, że on nie miał nigdy matki. Nie zaznał nigdy matczynej czułości ani troski. Nigdy nie dostaje listów od rodziny. Łzy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego