nie zapisałem, nie przeczytałem. Więc robię, zapisuję, czytam, palę papierosy. Ale wreszcie i to się kończy. Co można robić w środku nocy. Zawsze pozostaje telewizor, ale co to za wyjście. Ostateczne. Kiedy już oczy odmawiają posłuszeństwa, a litery w książce stają się miazgą wypychającą powieki. Wtedy pozostają zagraniczne kanały: softporno, niemieckie tokszoły, wiecznie tak samo mało istotne wiadomości po angielsku. Obrazy bez znaczenia. Telewizor i tak jest najwierniejszym nocnym sojusznikiem. Program nigdy się nie kończy. Gdyby tak zebrać wszystkie kanały w jedną wiązkę, byłoby to coś w rodzaju współczesnego perpetuum mobile, które jest samowystarczalne i nie tylko konsumuje energię, ale i