ja kretyna musiał z siebie robić na stare lata - mamrotał gniewnie, żegnając się wylewnie z Barbarą po raz ósmy przed wagonem pocztowym pociągu do Ostrołęki. - Do widzenia, do widzenia... Kobieto, oni mieli rację, te drzwi się rzeczywiście od zewnątrz nie otwierają.<br>- Jak tylko wrócę, to zadzwonię - zapewniała go Barbara. - To niemożliwe, przecież widzi pan, że mają klamkę!<br>- Napisz, jak dojedziesz, wyślij depeszę - domagał się Stefan ze zbyt może wielką dozą zniecierpliwienia. - Toteż właśnie, blokują ją od wewnątrz i nie ma siły. Trzeba by cały wagon rozwalić.<br>- To jednak konwojenci muszą sami otworzyć... Co?... Dobrze, wyślę depeszę.<br>Nic nam innego nie pozostaje