Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
woda.
Pływam nieźle. Toteż od razu poniosło mnie i zacząłem się oddalać od brzegu. Woda była orzeźwiająca, w pierwszym momencie wydawała się nawet chłodna, mając niższą temperaturę od powietrza. Przewróciłem się na wznak. Płynąłem dalej, wyrzucając w górę ręce, potem zaś jeszcze i jeszcze, ale już tylko wiosłując po trochu, nieomal tylko samymi dłońmi. Coraz wolniej, coraz wolniej. Nogi mi poczęły opadać w dół. I tak o pół kilometra od brzegu poczułem w pewnym momencie grunt pod nogami. Stanąłem. Woda sięgała mi do pasa. Na prawo ode mnie morze było jeszcze płytsze.
Pomiędzy mną a brzegiem też sporo było wielkich jaśniejszych
woda.<br>Pływam nieźle. Toteż od razu poniosło mnie i zacząłem się oddalać od brzegu. Woda była orzeźwiająca, w pierwszym momencie wydawała się nawet chłodna, mając niższą temperaturę od powietrza. Przewróciłem się na wznak. Płynąłem dalej, wyrzucając w górę ręce, potem zaś jeszcze i jeszcze, ale już &lt;page nr=48&gt; tylko wiosłując po trochu, nieomal tylko samymi dłońmi. Coraz wolniej, coraz wolniej. Nogi mi poczęły opadać w dół. I tak o pół kilometra od brzegu poczułem w pewnym momencie grunt pod nogami. Stanąłem. Woda sięgała mi do pasa. Na prawo ode mnie morze było jeszcze płytsze.<br>Pomiędzy mną a brzegiem też sporo było wielkich jaśniejszych
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego