Teraz jednak myśli, odpędzone, wracały coraz częściej do Warszawy, Jerzego, "Głosu Pokolenia". Zmierzch zastał go w izbie, gdzie ołówkiem temperowanym żyletką gryzmolił notatki, uzupełniając swoje pozostawione w redakcji wspomnienia o wizycie w obozie doświadczalnym broni SS. Było już prawie ciemno ("Czemu ten Ogórek nie wraca?"), gdy nagle doleciało go jakieś niepokojące brzęczenie: gdzieś jechał samochód.<br>"Aha, odwożą Ogórka" - pomyślał z uznaniem i uśmiechnął się wspominając nocną z nim rozmowę, w której tłumaczył mu, że już on, Ogórek, mało ma powodów do żalów nad "państwem". "Przekona się, łajza, że co demokracja, to demokracja" - pomyślał zastanawiając się, czy ma wyjść prżed dom, czy