brać wózek i jechać z dziewczynkami na spacer. Potem obie z matką karmiły je, przewijały, a wieczorem pomagała matce w ich kąpaniu. Dopiero gdy dopilnowała, by usnęły, mogła wreszcie usiąść do lekcji.<br><page nr=202> Dlatego kiedy zachorowały na szkarlatynę, pomyślała, że lepiej będzie dla wszystkich, jak umrą.<br>Leżały w swoim podwójnym łóżeczku nieprzytomne z gorączki; identyczne, podwojone dziecięce cierpienie. Przyszedł lekarz i kazał je zawijać w mokre prześcieradła, żeby gorączka spadła. Potem spakował swoją torbę i poszedł. Przy furtce powiedział Pawłowi, że na czarnym rynku można dostać antybiotyk. To słowo zabrzmiało magicznie, jak żywa woda z bajek, więc Paweł wsiadł na motor. W