ustrojowego, która przyniosła Polsce spóźnione reformy i podołała powojennej odbudowie, szybko się załamała, natomiast dynamika społeczna - wbrew późniejszym skostnieniom i niewydolności - okazała się znacznie żywotniejsza i trwa właściwie nadal. Można paradoksalnie powiedzieć, że gdyby nie awans społeczny i zawodowy, dokonany dzięki temu ustrojowi, nie powstałyby w Polsce siły, które go obaliły.<br>Tej skomplikowanej dialektyki nie pojęli politycy po czerwcu 1989 - ani zwycięzcy, ani przegrani. Ci pierwsi popełnili podwójny błąd. Nie chcąc zaostrzać sytuacji, oddzielili się "grubą kreską" od przeszłości, co nie pozwoliło osądzić tego, co zgodnie z powszechnym poczuciem moralnym było zbrodnią i zdradą w PRL. Z drugiej strony pozostali kompletnie