Na szczycie też nie dał siwkowi odpocząć, od razu popędził go poprzez porastające zbocze zagajniki. I wówczas, całkiem niespodzianie, drogę zagrodził mu jeździec.<br>Spłoszony siwek stanął dęba, przenikliwie rżąc. Reynevan utrzymał się w siodle.<br>- Nieźle - powiedział jeździec. Czy raczej amazonka. Była to bowiem dziewczyna.<br>Dość wysoka, w męskim stroju, w obcisłym aksamitnym kubraku, spod którego wyzierała pod szyją śnieżnobiała krezka koszuli. Z grubym jasnym warkoczem, spływającym na ramię spod sobolowego kołpaczka, ozdobionego pękiem czaplich piór i złotą broszą z szafirem, wartą zapewne tyle co dobry wierzchowiec.<br>- Kto cię ściga? - krzyknęła, wprawnie opanowując tańczącego konia. - Prawo? Gadaj zaraz!<br>- Nie jestem przestępcą...<br>- Za