Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
złapała męża za kostki bosych stóp. Pobiegli. Byli już za wozem, gdy zza potoku dobiegł odgłos uruchamianego silnika. Dopiero on przypomniał Kiernackiemu o honkerze i jego kierowcy. Nie zwolnił. Czuł, że coś zaprzepaścił, ale i zdawał sobie sprawę z nieodwracalności straty. Stało się.
Biegli z Baśką obok siebie. Ciało Mirka obijało im się o brzuchy, raz po raz zderzali się dodatkowo biodrami.
- W lewo! - dogonił go stłumiony okrzyk Izy. Racja: Po lewej był las, jedyna nadzieja na zgubienie pogoni. Usłyszeli serię z peemu.
Odbiegli kilkadziesiąt metrów i Kiernacki skręcił w stronę lasu. Pokonali połowę drogi, nim automat przemówił ponownie. Kule zagwizdały
złapała męża za kostki bosych stóp. Pobiegli. Byli już za wozem, gdy zza potoku dobiegł odgłos uruchamianego silnika. Dopiero on przypomniał Kiernackiemu o honkerze i jego kierowcy. Nie zwolnił. Czuł, że coś zaprzepaścił, ale i zdawał sobie sprawę z nieodwracalności straty. Stało się.<br>Biegli z Baśką obok siebie. Ciało Mirka obijało im się o brzuchy, raz po raz zderzali się dodatkowo biodrami.<br>- W lewo! - dogonił go stłumiony okrzyk Izy. Racja: Po lewej był las, jedyna nadzieja na zgubienie pogoni. Usłyszeli serię z peemu.<br>Odbiegli kilkadziesiąt metrów i Kiernacki skręcił w stronę lasu. Pokonali połowę drogi, nim automat przemówił ponownie. Kule zagwizdały
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego