Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
Dziewczyna szła miedzą na spotkanie płowego kochanka.
Gorący uścisk, który uczułem, odebrał mi wkrótce świadomość.
Dwakroć nie da się tego doświadczyć.
Nie pamiętam rozkoszy, którą przeżyłem, albowiem była zbyt
szalona, zbyt silna.
Silniejsza niż wszystek stężony czas, który trysnął spod pokrywki
wieków!
Kiedy ocknąłem się na swoim barłogu w domu obłąkanych, znalazłem
się w stanie takiego oszołomienia, że tarzałem się z rozpaczy i
tęsknoty, bełkotałem coś o tym, że wszyscy jesteśmy mieszańcami, wyjaśniałem
Helenie, że wcale jej nie zdradzam, nie zdradziłem, choć
wargi mam obrzmiałe, pokąsane do krwi, bo to inna, inna sprawa.
Inna rzecz.
Czarnoleska, czarnobrewa, czarnooka.
I niechaj nikt
Dziewczyna szła miedzą na spotkanie płowego kochanka.<br> Gorący uścisk, który uczułem, odebrał mi wkrótce świadomość.<br> Dwakroć nie da się tego doświadczyć.<br> Nie pamiętam rozkoszy, którą przeżyłem, albowiem była zbyt<br>szalona, zbyt silna.<br> Silniejsza niż wszystek stężony czas, który trysnął spod pokrywki<br>wieków!<br> Kiedy ocknąłem się na swoim barłogu w domu obłąkanych, znalazłem<br>się w stanie takiego oszołomienia, że tarzałem się z rozpaczy i<br>tęsknoty, bełkotałem coś o tym, że wszyscy jesteśmy mieszańcami, wyjaśniałem <br>Helenie, że wcale jej nie zdradzam, nie zdradziłem, choć<br>wargi mam obrzmiałe, pokąsane do krwi, bo to inna, inna sprawa.<br> Inna rzecz.<br> Czarnoleska, czarnobrewa, czarnooka.<br> I niechaj nikt
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego