znała wszystkich niemieckich klasyków. Wróciła także siostra Rafała, Bronia, z mężem Jakubem, który był w Erfurcie przedstawicielem butów "Salamander". Wszystko im zabrali. Przyjechali uciekinierzy z Wiednia. Wujek Kuby Langa, Beno, siwy, łysy, z błędnym spojrzeniem, siedział godzinami w parku naprzeciwko naszej kamienicy. Park się nazywał Abbacja, młode pary tam się obmacywały wieczorami, w dzień czółna pływały po stawie, zimą się jeździło na łyżwach. Siedział sam, to się przysiadałem. Ja tam straszne rzeczy widziałem, mówił. Gdzie? W oczach i w ustach widziałem. A co, co takiego? Że oni nas zamordują. Kogo? Nas wszystkich, przyjdą i zamordują, ale nikt nie słucha i nikt