Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Przekrój
Nr: 2926
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 2001
O piątej rano coś mnie podpaliło i zaszedłem do obory, a tu cielaka nie ma. Nie zamykałem go na kłódki, bo u nas nie było zwyczaju. Teraz się zamykamy.
Elżbieta Lis, gospodyni na 7,5 ha, też kupiła kłódkę. Rok temu o drugiej w nocy usłyszała, że ryczą krowy w oborze. - Ale nie zaglądałam. Myślałam, że się któraś urwała i poszła sobie poleżeć w krzaki.
Lis na drugi dzień traktorem na próżno szukał zwierzęcia.
- 10 lat u nas była, ale dużo mleka dawała, z tysiąc zł warta. Druga miała spiłowane rogi. Złodzieje by musieli mieć kantarę, takie szelki, żeby ją uwiązać
O piątej rano coś mnie podpaliło i zaszedłem do obory, a tu cielaka nie ma. Nie zamykałem go na kłódki, bo u nas nie było zwyczaju. Teraz się zamykamy&lt;/&gt;.<br>Elżbieta Lis, gospodyni na 7,5 ha, też kupiła kłódkę. Rok temu o drugiej w nocy usłyszała, że ryczą krowy w oborze. - &lt;q&gt;Ale nie zaglądałam. Myślałam, że się któraś urwała i poszła sobie poleżeć w krzaki&lt;/&gt;.<br>Lis na drugi dzień traktorem na próżno szukał zwierzęcia.<br>- &lt;q&gt;10 lat u nas była, ale dużo mleka dawała, z tysiąc zł warta. Druga miała spiłowane rogi. Złodzieje by musieli mieć kantarę, takie szelki, żeby ją uwiązać
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego