Typ tekstu: Książka
Autor: Głębski Jacek
Tytuł: Kuracja
Rok: 1998
i mogłem już spać spokojnie. Przynajmniej tej nocy, a w każdym razie dotąd, dopóki go nie rozwiążą. Lekarz pokiwał głową, szepnął coś pielęgniarce, pewnie zlecił zastrzyk, i poszedł do wyjścia. "Panie doktorze - powiedziałem - mówiłem przecież panu, że ten człowiek mi zagraża. Ja naprawdę mam podstawy, żeby się ich bać". Lekarz obrzucił mnie niechętnym spojrzeniem, mruknął: "dobrze-dobrze, niech pan teraz spróbuje zasnąć", odwrócił się do pielęgniarki, powiedział: "temu też proszę dać setkę relanium" i wyszedł. Uśmiechnąłem się w duchu: mógłby nawet dać dwieście, i tak przecież nie połknę. Znów potraktował mnie jak wariata, ale czegóż mogłem się spodziewać? Pielęgniarka wyszła i
i mogłem już spać spokojnie. Przynajmniej tej nocy, a w każdym razie dotąd, dopóki go nie rozwiążą. Lekarz pokiwał głową, szepnął coś pielęgniarce, pewnie zlecił zastrzyk, i poszedł do wyjścia. "Panie doktorze - powiedziałem - mówiłem przecież panu, że ten człowiek mi zagraża. Ja naprawdę mam podstawy, żeby się ich bać". Lekarz obrzucił mnie niechętnym spojrzeniem, mruknął: "dobrze-dobrze, niech pan teraz spróbuje zasnąć", odwrócił się do pielęgniarki, powiedział: "temu też proszę dać setkę relanium" i wyszedł. Uśmiechnąłem się w duchu: mógłby nawet dać dwieście, i tak przecież nie połknę. Znów potraktował mnie jak wariata, ale czegóż mogłem się spodziewać? Pielęgniarka wyszła i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego