epoki, jeżeli nie po prostu durniem.<br>Świat początku pięćdziesiątego czwartego roku oglądany oczami Tyrmanda nie jest już światem, gdzie wionie grozą. Magma, bagno - oto lepsze porównanie. I to bagno dość osiadłe, <orig>ustałe</>, <orig>zakisłe</>. żadnej fali większych porywów rewolucji, to tylko sam autor świat ów przesyca autentycznym zaangażowaniem politycznym przez swoją obsesję polemiczną, przez swoje wyważanie wszystkiego w kategoriach moralnych, przez ciągłą potrzebę poszukiwania czystych racji; przypierając swoich rozmówców plecami do muru, zmuszając ich do obnażenia ich własnych racji, spierając się z nimi dalej w myślach. W ten sposób rodzi się opowieść z obserwacji na gorąco, nie ustępująca ostrością osławionym czterem miłoszowskim