wyjściu i tak pogrążył się pierwszy w płomienistym piekle zbędnej miłości i bezsilnej nienawiści, a za nim jego ludzie, na kolanach, czołgając się, konając po drodze. Pochłoną-wszy szafy, płomienie wystrzeliły przez okna. Wielka gala czerwieni rozsadziła teatr i zawładnęła całym miastem.<br>- Jak pięknie - cieszyła się w swoim oknie jakaś ociemniała szwaczka. W mrokach, w jakich żyła, widać już było tylko to, co świeciło własnym światłem.<br>Tragarze Raucha, z płatkami czarnej sadzy na twarzach, przybiegli co sił w nogach, by wraz z pluszowym fotelem wytaszczyć go z mieszkania. <br>- Nie wzywałem - wołał od fortepianu dyrektor teatru. - Wynoście się.<br>- Bez łaski - dyszeli tragarze