Typ tekstu: Książka
Autor: Szklarski Alfred
Tytuł: Tomek w krainie kangurów
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1957
dzień. Promienie słoneczne wdzierały się przez okno do kabiny. Znośne
już teraz kołysanie statku było dowodem, że burza ustała jeszcze w
ciągu nocy. Tomek odpiął pas ubezpieczający, po czym usiadł na łóżku.
"Burzy nie ma - stwierdził z zadowoleniem. - Najlepiej pójdę
postrzelać trochę. Łatwiej zapomnę o bólu głowy".
Mimo odczuwanej jeszcze ociężałości umył się starannie i ubrał. Do
kieszeni spodni włożył dwie garście naboi. Ze sztucerem pod pachą
wyszedł na korytarz. Ciszę na statku mącił jedynie dochodzący z
kotłowni głuchy stukot maszyn. Tomek zorientował się, że musiała to być
jeszcze bardzo wczesna pora.
"Tym lepiej - ucieszył się. - Nikt nie będzie mi przeszkadzał
dzień. Promienie słoneczne wdzierały się przez okno do kabiny. Znośne<br>już teraz kołysanie statku było dowodem, że burza ustała jeszcze w<br>ciągu nocy. Tomek odpiął pas ubezpieczający, po czym usiadł na łóżku.<br> "Burzy nie ma - stwierdził z zadowoleniem. - Najlepiej pójdę<br>postrzelać trochę. Łatwiej zapomnę o bólu głowy".<br> Mimo odczuwanej jeszcze ociężałości umył się starannie i ubrał. Do<br>kieszeni spodni włożył dwie garście naboi. Ze sztucerem pod pachą<br>wyszedł na korytarz. Ciszę na statku mącił jedynie dochodzący z<br>kotłowni głuchy stukot maszyn. Tomek zorientował się, że musiała to być<br>jeszcze bardzo wczesna pora.<br> "Tym lepiej - ucieszył się. - Nikt nie będzie mi przeszkadzał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego