z wewnątrz sklepu. Brzęknęła sztaba, drzwi rozchyliły się trochę, pokazując jasne wnętrze sklepu, mieniące się kolorami blaszanych pudełek z landrynkami. Na podłodze, tyłem do drzwi, klęczeli ludzie śpiewający psalmy. Pośrodku lady pełnej krup, mąki i ziarenek cukru leżała otwarta księga, z której wypływały cienkie wstążeczki.<br>- Kogo to Pan Bóg przysyła? - odezwał się niewidoczny baptysta.<br>- Czy Polek... czy chłopca naszego tu nie ma?<br>- U nas? - zdziwił się baptysta. - Dzieci do nas nie przychodzą.<br>- Ach, Boże ty mój kochany, co robić? Śpiew umilkł. Ludzie jęli się oglądać w stronę drzwi.<br>- Pani Linsrumowa chłopca szuka - wyjaśnił baptysta.<br>- Biegł, widziałem, przez tory nad wieczorem - rzekł