Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
z okupowanego nieba i gonić dalej przez bezkres równoleżników i południków. Zresztą, gonić czy uciekać - na jedno wychodziło. W głębi swej księżycowej duszy szanował przeciwnika. Latem to słońce zyskiwało przewagę. Ledwie skryło się na zachodnim froncie, już atakowało od wschodu. Ale zima, zima należała do niego, dopiero wtedy mógł dać odpocząć wojsku i rozejrzeć się za świeżym rekrutem. Na niebie wszystko wyglądało inaczej niż w życiu Zygmunta, który cofał się do głębokiej defensywy.
- Zygi!... - w poświacie księżyca wlewającej się do pokoju podskoczył czerwony ognik. - Zygi, kiedy się ożenisz?
- Co ty? - Zygmunt drgnął, jakby usłyszał matkę.
- Bo wiesz, siedzimy tu sobie jak
z okupowanego nieba i gonić dalej przez bezkres równoleżników i południków. Zresztą, gonić czy uciekać - na jedno wychodziło. W głębi swej księżycowej duszy szanował przeciwnika. Latem to słońce zyskiwało przewagę. Ledwie skryło się na zachodnim froncie, już atakowało od wschodu. Ale zima, zima należała do niego, dopiero wtedy mógł dać odpocząć wojsku i rozejrzeć się za świeżym rekrutem. Na niebie wszystko wyglądało inaczej niż w życiu Zygmunta, który cofał się do głębokiej defensywy.<br>- Zygi!... - w poświacie księżyca wlewającej się do pokoju podskoczył czerwony ognik. - Zygi, kiedy się ożenisz?<br>- Co ty? - Zygmunt drgnął, jakby usłyszał matkę.<br>- Bo wiesz, siedzimy tu sobie jak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego