Typ tekstu: Książka
Autor: Żurakowska Zofia
Tytuł: Jutro niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1928
gdy powóz skręcił w podwórze zamkowe, Hubert uspokoił się trochę. Tam w głębi, pośród starych drzew, w tym domku małym na pewno ktoś mieszkał. Nie darmo pod oknami splątane gęstwy nikocjan wysokich, floksów wielobarwnych, łubinów, rezedy, lewkonii zapachem słodkim i gorzkim, zapachem żywego lata przesycały powietrze.
W tej małej ukwieconej oficynie właśnie mieszkała piękna panna.
Wyszła natychmiast na spotkanie gości i powitała ich serdecznie, acz z niezmąconym spokojem.
Prawie zaraz potem wkroczyła do niewielkiego saloniku znajoma już Hubertowi tęga dama i natychmiast zaczęła mówić, ściskając ręce pani Romeyowej:
- Z całego serca wybaczam ci, Lizetko, moje dziecko, ten konny spacer, po którym
gdy powóz skręcił w podwórze zamkowe, Hubert uspokoił się trochę. Tam w głębi, pośród starych drzew, w tym domku małym na pewno ktoś mieszkał. Nie darmo pod oknami splątane gęstwy nikocjan wysokich, floksów wielobarwnych, łubinów, rezedy, lewkonii zapachem słodkim i gorzkim, zapachem żywego lata przesycały powietrze. <br>W tej małej ukwieconej oficynie właśnie mieszkała piękna panna. <br>Wyszła natychmiast na spotkanie gości i powitała ich serdecznie, acz z niezmąconym spokojem. <br>Prawie zaraz potem wkroczyła do niewielkiego saloniku znajoma już Hubertowi tęga dama i natychmiast zaczęła mówić, ściskając ręce pani Romeyowej: <br>- Z całego serca wybaczam ci, Lizetko, moje dziecko, ten konny spacer, po którym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego