się zwaliło i spaliło, a jednak obaj żyli i rośli, i Matka Strapionych nie odstąpiła Jaśki ani na chwilę. A dlaczego? Bo potrzebna swoim dzieciom. Gdybym była niepotrzebna nikomu, wtenczas i Pan Bóg mógłby się nie zatroszczyć. A czyż to możliwe, żeby kobieta była niepotrzebna nikomu? Dawno już nikt nie ogarnął jej ramieniem. A tyle miała w sobie życia i miłości. Może czasem dobrze by było zapłakać, ale nie umiała, dziwne i nienaturalne jakieś, sama nie wiedziała, dlaczego tak jest, lecz płakała tylko wówczas, gdy kogoś zabrała śmierć. "Moje łzy są widocznie nieskore".<br>Patrzyła na siostrę, Zosię, przytuloną do Stacha, siedzieli