Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
ruszyły w tany. Pan Oleś przytupywał do taktu, klaskał w dłonie i powtarzał, dziwiąc się w nieskończoność:
- Co za temperament, jakie głosy, co za siła! I wcale nas nie zabili, ot, dziwne!
Mężczyźni przysiadali i z tej pozycji wyrzucali nogi, osłonięte lisimi futrami. Zwinni jak akrobaci, zrywali się, znów przysiadali, ogarnięci euforią radości. Niektórzy, może już zmęczeni, stawali pod ścianami i klaskali jak pan Oleś. Zrobiło się gorąco i bardzo wesoło. Marta nie spostrzegła się nawet, kiedy i jak porwano ją do tańca. Ocknęła się w ramionach "Kniazia". Prowadził ją delikatnie, jakby z szacunkiem, nie starał zabawić rozmową. Zresztą wszystko działo
ruszyły w tany. Pan Oleś przytupywał do taktu, klaskał w dłonie i powtarzał, dziwiąc się w nieskończoność:<br>- Co za temperament, jakie głosy, co za siła! I wcale nas nie zabili, ot, dziwne!<br>Mężczyźni przysiadali i z tej pozycji wyrzucali nogi, osłonięte lisimi futrami. Zwinni jak akrobaci, zrywali się, znów przysiadali, ogarnięci euforią radości. Niektórzy, może już zmęczeni, stawali pod ścianami i klaskali jak pan Oleś. Zrobiło się gorąco i bardzo wesoło. Marta nie spostrzegła się nawet, kiedy i jak porwano ją do tańca. Ocknęła się w ramionach "Kniazia". Prowadził ją delikatnie, jakby z szacunkiem, nie starał zabawić rozmową. Zresztą wszystko działo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego