Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
zęby powietrze.
Nano ją rozkładało. Ciało utraciło pamięć formy. Najwyraźniej części funkcji RNAdycyjnych nie dało się zablokować i błyskawiczny rak przetwarzał teraz organizm Vassone w bezcelową wypadkową form preprogramowanych. Pierwsza zapomniała się twarz (a może po prostu tu każda zmiana była o tyle bardziej widoczna) i oblicze Mariny stanowiła obecnie ohydna maska spotworzonych kości i mięśni, elefantyczna karykatura ludzkiej fizjonomii. Podobnie wypoczwarzał się cały kościec. Asymetryczne odrosty wymuszały trwałe wygięcie kończyn w jakieś absurdalne kształty: ręka za plecy, druga w bok, niczym ułamane skrzydło, nogi natomiast artretycznie podkurczone, kręgosłup w skoliotyczny łuk. Nie mógł na to patrzeć. Zanim pomyślał, wyciągnął Mood
zęby powietrze. <br>Nano ją rozkładało. Ciało utraciło pamięć formy. Najwyraźniej części funkcji &lt;orig&gt;RNAdycyjnych&lt;/&gt; nie dało się zablokować i błyskawiczny rak przetwarzał teraz organizm Vassone w bezcelową wypadkową form preprogramowanych. Pierwsza zapomniała się twarz (a może po prostu tu każda zmiana była o tyle bardziej widoczna) i oblicze Mariny stanowiła obecnie ohydna maska spotworzonych kości i mięśni, elefantyczna karykatura ludzkiej fizjonomii. Podobnie wypoczwarzał się cały kościec. Asymetryczne odrosty wymuszały trwałe wygięcie kończyn w jakieś absurdalne kształty: ręka za plecy, druga w bok, niczym ułamane skrzydło, nogi natomiast artretycznie podkurczone, kręgosłup w skoliotyczny łuk. Nie mógł na to patrzeć. Zanim pomyślał, wyciągnął Mood
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego