Typ tekstu: Książka
Autor: Nowak Tadeusz
Tytuł: Półbaśnie
Rok wydania: 1986
Rok powstania: 1976
takim drzwi trzaskaniem, z takim zapomnieniem dusznym, żem słowa przez pacierz cały nie mógł wyrzec, że je już mam, że je zdybałem.
Akurat tej niedzieli na lipach podworskich, rosnących koło drogi, spotkałem kilka rojów pszczelich.
Oblepiły one całe gałęzie, huczały jak basetle i zbierać się dały gołymi rękami, nawet bez okadzania dymem.
Zebrałem je też w parciane worki, powsadzałem do uli, oswoiłem, na miód się ogromny szykowałem.
Aliści przyszła zima okrutniejsza niż zwykle, wymroziła pszczoły, wydusiła do ostatniego pnia.
Nie spróbowałem ani kropli miodu, nie ulepiłem z pszczelego wosku ani jednej świeczki.
Przeto dałem pokój poszukiwaniom dalszym.
Jak mój dziad, jak
takim drzwi trzaskaniem, z takim zapomnieniem dusznym, żem słowa przez pacierz cały nie mógł wyrzec, że je już mam, że je zdybałem.<br> Akurat tej niedzieli na lipach podworskich, rosnących koło drogi, spotkałem kilka rojów pszczelich.<br> Oblepiły one całe gałęzie, huczały jak basetle i zbierać się dały gołymi rękami, nawet bez okadzania dymem.<br> Zebrałem je też w parciane worki, powsadzałem do uli, oswoiłem, na miód się ogromny szykowałem.<br> Aliści przyszła zima okrutniejsza niż zwykle, wymroziła pszczoły, wydusiła do ostatniego pnia.<br> Nie spróbowałem ani kropli miodu, nie ulepiłem z pszczelego wosku ani jednej świeczki.<br> Przeto dałem pokój poszukiwaniom dalszym.<br> Jak mój dziad, jak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego