przypadkowym zbliżeniu coś niezwykłego, zapowiedź przyjaźni,<br>i śmieję się, i on się śmieje, opryskujemy się nawzajem wodą, i figlujemy, bo znów jesteśmy po prostu niespełna jedenastoletnimi beztroskimi chłopcami, którym nikt nie każe być dorosłym i którzy wraz ze starą odzieżą ze śladami wielomiesięcznej wędrówki z miejsc zesłania uwolnili się na okamgnienie od jakże złych wspomnień, zapomnieli na krótko o tym wszystkim, co składało się na ich życie przez prawie dwa lata, tam na północy, a później na południowym wschodzie, w uzbeckich wioskach,<br>i ścigamy się - najpierw on goni mnie, potem ja jego, wymijając zręcznie wciąż jeszcze nieoswojonych ze sobą malców, stojących